Długo tu nie zaglądałam , ale nic pozytywnego nie mam do przekazania,a ciągle narzekac też nie lubię. Zbyszka zabrałam wcześniej z obozu nie za dobrze sie tam zachowywał, a ponieważ obóz prowadzili moi znajomi nie chciałam im sprawiać kłopotu. Cały tydzień spędziłam na pisaniu róznych pism i podań. Zbyszek dalej zawieszony w próżni. Nie wiem gdzie pójdzie do szkoły , bo drugorocznego nigdzie nie chca. Tak jak pisałam juz kiedys szkoła do której chodził miała filię dwujęzyczną w innej dzielnicy. Na dzień dzisiejszy filia nie istnieje . Od września jest to osobna szkoła w której nie ptrzyjeli od Zbyszka podania, natomiast szkoła do której był zapisany też go nie chce i mówią , że on fizycznie tam nie chodził (tylko do filii), że nie mają klasy dwujęzycznej i on ma złozyć papiery do rejonu. Bardzo zawiła sytuacja. Byłam u nas w delegaturze kuratorium, byłam w kuratorium wojewódzkim , każdy mi mówi co innego zgłupieć można, a fakt pozostaje faktrem że do rejonu nie chcę go posłać bo ta szkoła jest beznadziejna, a poza tym on się wstydzi. po 6 klasie(chodził do podstawówki tam gdzie jego rejonowe gimnazjum i wszyscy go tam znaja) trafił do bdb szkoły a teraz wraca jak syn marnotrawny do tego jeszcze nie zdał - straszna porażka dla niego. Nie ukrywam , że mnie też jest wstyd. Teraz pozostało mi pukanie od drzwi do drzwi z prośba o pomoc- a to wcale nie takie proste. Napisałam pismo do rzecznika praw dziecka, do rzecznika praw ucznia, ale zdaje sobie sprawę że to walka z wiatrakami. Dyrektorzy szkół to jedna klika która krzywdy sobie nie da zrobić siedza w ciepłych fotelikach i tylko patrzą jak pozbyć się trudnej młodzieży im pasuja tylko grzeczne i dobrze uczące sie dzieci z którymi nie ma kłopotu, a co z tymi którym potrzebna pomoc? takich nikt nie chce